3 gości i 0 użytkowników
Trzecia
tajemnica fatimska - ujawnienie
W ostatnim dniu
rekolekcji chciałbym zatrzymać się nad trzecią tajemnicą fatimską, która
budziła wiele emocji, zaciekawienia i wątpliwości. Tę tajemnicę, powierzoną s. Łucji przez Matkę
Bożą 13 lipca 1917 roku, s. Łucja spisała w 1944 roku na polecenie biskupa.
Przez wiele lat była przechowywana w tajnym sejfie Świętego Oficjum na
Watykanie. Zapoznali się z nią papieże: Jan XXIII i Paweł VI, ale nie
zdecydowali się jej ujawnić. Jan Paweł II zapoznał się z nią w lipcu 1981 roku,
dwa miesiące po zamachu na jego życie. Jednak postanowił ją ujawnić dopiero w
2000. roku z okazji jubileuszu chrześcijaństwa. 13 maja 2000 roku papież Jan
Paweł II udaje się do Fatimy, aby tam podczas uroczystej Mszy św.
beatyfikacyjnej dokonać beatyfikacji Hiacynty i Franciszka. Na tej uroczystości
obecny jest także sekretarz stanu kard. Angelo Sodano, który podczas liturgii przedstawia
zarys i zapowiada ujawnienie całej tajemnicy fatimskiej. Dokonuje tego 26
czerwca 2000 roku prefekt Kongregacji Wiary, kard. Józef Ratzinger na
konferencji prasowej w obecności wielu dziennikarzy.
Oto
treść tej tajemnicy:
Po dwóch częściach, które już
przedstawiłam, zobaczyliśmy po lewej stronie naszej Pani, nieco wyżej, Anioła z
ognistym mieczem w lewej ręce; miecz błyszczał i wypuszczał płomienie, które - zdawało się -
mogły podpalić świat; ale gasły w zetknięciu z blaskiem, jaki wychodził z
prawej ręki naszej Pani w jego kierunku; Anioł, wskazując na ziemię prawą
ręką, powiedział mocnym głosem: »Pokuta! Pokuta! Pokuta. A my zobaczyliśmy w nieogarnionym
świetle biskupa ubranego na biało, mieliśmy przeczucie, że jest to Ojciec
Święty.
Różni inni biskupi, księża, zakonnicy i zakonnice wchodzili na
stromą górę, na szczycie której był wielki krzyż zbity z nieociosanych desek,
jakby z dębu korkowego pokrytego korą; zmierzając tam, Ojciec Święty, zanim tam
doszedł, przeszedł chwiejnym krokiem przez wielkie miasto na wpół zrujnowane,
na wpół walące się, modlił się za dusze martwych, których napotykał na swej
drodze; dotarłszy na szczyt góry, padł na kolana u stóp wielkiego krzyża i
został zabity przez grupę żołnierzy, którzy wystrzelili do niego wielokrotnie
z broni palnej i strzałami z łuku, w ten sam sposób umarli jeden po drugim biskupi,
księża, zakonnicy i zakonnice, osoby świeckie, kobiety i mężczyźni z różnych
klas i grup społecznych. Pod dwoma ramionami krzyża stali dwaj Aniołowie,
każdy z kryształową konewką w ręku, do których zbierali krew męczenników i
polewali nią dusze, zbliżające się do Boga.
Komentarz
kard. Ratzingera
Kard. Ratzinger opatrzył
tę tajemnicę komentarzem. Myślą wiodącą
tej tajemnicy jest według niego POKUTA. Wypowiedziane trzykrotnie, szczególnie
przez Anioła. Pokuta jako wezwanie do nawrócenia, przemiany naszego życia i
pokutowania za grzechy własne i innych ludzi. Dalej kardynał opisuje obrazy
pojawiające się w tej tajemnicy.
Pierwszy obraz ukazuje
Anioła z połyskującym mieczem w ręku. Przedstawia on groźbę sądu, wiszącą nad
światem. Z drugiej strony widzimy jaśniejącą Matkę Bożą, która roztacza szansę
ratunku poprzez pokutę. Kard. Ratzinger zauważa, że przyszłość nie jest definitywnie
przesądzona, że człowiek może kształtować przyszłą historię, wybierając zło lub
dobro. Kiedy wybieramy zło, szerzymy grzech, cierpienia. Kiedy wybieramy dobro, sprowadzamy
na nas Boże błogosławieństwo. Podobne obrazy znajdujemy w Starym Testamencie. Jak
przykład możemy przyjrzeć się z jednej strony Sodomie i Gomorze. Ich mieszkańcy
nie przestają grzeszyć, nie nawracają się. Ich miasta ulegają zagładzie. Z
drugiej strony mamy mieszkańców Niniwy, którzy usłuchali głosu proroka Jonasza do
nawrócenia i pokuty. Zaczęli pokutować i w ten sposób uchronili swoje życie i miasto
od zagłady.
Drugim obrazem, do
którego nawiązuje kard. Ratzinger, to stroma góra, miasto i krzyż. Stroma góra
i miasto to miejsca, gdzie przebiega historia ludzkości. Stroma góra
symbolizuje życie ludzkie tu na ziemi, które jest wspinaczką na górę doskonałości.
Miasto to miejsce współistnienia i współżycia ludzkości. Jest ono w połowie
zniszczone, gdyż człowiek ma moc nie tylko budowania, lecz także – niestety –
niszczenia.
I na końcu krzyż, symbol
zbawienia, symbol zwycięstwa i ostateczny cel, do którego zmierza ludzkość. Ten
obraz ukazuje pochód duchowieństwa i osób świeckich, zmierzających do tego
celu. Ostatecznie pochód kończy się jednak masakrą. Ten pochód przypomina drogę
krzyżową, jaką przeszło chrześcijaństwo w XX wieku.
Kolejnym obrazem, który
wyjaśnia kard. Ratzinger, jest obraz ukazujący Aniołów stojących pod ramionami
krzyża, gromadzących krew męczenników i
«skrapiających» nią dusze, które zbliżają się do Boga. Krew Chrystusa i krew
męczenników są tu ukazane razem: krew męczenników wypływa z ramion krzyża. Ich
męczeństwo połączone jest więzią solidarności z męką Chrystusa, stanowi z nią
jedno. Męczennicy dopełniają braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała. Obraz
ten mówi, że żadne cierpienie, żadne męczeństwo, oddane Chrystusowi, nie jest
daremne. Tertulian powiedział, że krew męczenników jest zasiewem chrześcijan. Z
cierpienia męczenników wypływa moc oczyszczająca i odnawiająca wspólnotę
Kościoła, ponieważ ponawia ono w teraźniejszości cierpienie samego Chrystusa i
wnosi w obecną rzeczywistość jego zbawczą skuteczność.
Cierpienie
i męczeństwo
Trzecia tajemnica
fatimska, która z początku wydaje się być przerażająca, kończy się obrazem
pełnym nadziei. Męczeństwo okazuje się być łaską dla Kościoła i całego świata.
Każdy z nas, każdego dnia
ma wiele okazji, aby włączyć się w tę ofiarę, której dokonał Pan Jezus na
krzyżu, aby przez cierpienie przyczyniać się do przemiany świata. Cierpienie
jest bowiem czymś nieodłącznym od życia ludzkiego. W mniejszym lub większym
stopniu dotyka każdego z nas. Ważne jest, aby nie marnować tych łask, jakie Bóg
nam daje. Oczywiście należy pamiętać, że Kościół nie głosi cierpiętnictwa.
Papież Benedykt XVI napisał, że mamy robić wszystko, aby unikać cierpienia, aby
uśmierzać ból, jeśli to jest tylko możliwe. Ale papież realnie ocenia sytuację
i stwierdza, że w naszym życiu nie da się do końca uniknąć cierpienia. Ważne
jest, aby – jeśli już nastąpi – dobrze je przeżyć, dobrze je wykorzystać.
Cierpienia nie można jednak unikać za wszelką cenę.
Aby cierpienie było
właściwie przeżyte, trzeba je przyjąć. Nie jest to łatwe, zwłaszcza gdy jest
ono niezawinione, niesprawiedliwe. Gdy nas dotyka kalectwo, ułomność,
cierpienie, mamy prawo modlić się o uzdrowienie. Chrystus modli się w Ogrójcu
do Ojca: Jeśli to możliwe, niech ominie
mnie ten kielich, ale nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie. Mamy
prawo szukać pomocy, leczyć się, uśmierzać ból. Nie dziwmy się, że nie
przychodzi nam łatwo zaakceptować i przyjąć cierpienie.
Drugim warunkiem jest
zjednoczenie się cierpiącego z cierpiącym Chrystusem. Aby to nie działo się w
samotności, aby zawierzyć swoje cierpienie Chrystusowi. Wtenczas to cierpienie
ma sens i nabiera mocy zbawczej. Bo wtedy, nawet jeśli przeżywamy ból fizyczny,
to w duszy mamy pokój.
I trzecim warunkiem jest,
aby je właściwie przeżywać, to trzeba je ofiarować. Ofiarować za własne grzechy
jako pokutę, ale także za grzechy innych ludzi. Również w intencjach całego
Kościoła i świata. W ten sposób przyczyniamy się do zmniejszania zła w świecie,
do budowania dobra, do budowania w świecie miłości i wzajemnej życzliwości.
Jak wiemy, na Golgocie
stały trzy krzyże. Obok Chrystusa ukrzyżowanych było dwóch łotrów. Obaj
przestępcy. Te trzy krzyże są symbolem znoszenia ludzkiego cierpienia. Spójrzmy
na krzyż ze złym łotrem. Nie ma on nic wspólnego z krzyżem Chrystusa. Jest to
cierpienie przeklęte. Ten złoczyńca bluźni Bogu, buntuje się, nie chce uznać
słusznie wymierzonej mu kary. Ostatecznie jego cierpienie ma charakter
wyniszczający. Nie ma żadnej wartości. Drugie cierpienie, to drugi krzyż
dobrego łotra. To także przestępca, źle przeżył swoje życie, uczynił wiele zła,
ale on przyjmuje karę za słuszną. Gani złego łotra za brak pokory. Łączy swoje
cierpienie z cierpieniem Chrystusa. I
zwraca się do Niego: Panie, wejrzyj na
mnie, gdy będziesz w Swoim królestwie. Przyjmuje ten krzyż w duchu pokuty
za swoje grzechy. I to cierpienie ma moc oczyszczającą, bo prowadzi nawet do
świętości. Pan Jezus mówi do niego: Zaprawdę
powiadam Ci: dziś jeszcze będziesz ze mną w raju. I trzeci krzyż: Jezusa
Chrystusa, Syna Bożego. Nie było w nim żadnej winy, żadnego grzechu. Jego
cierpienie jest całkowicie czyste, on cierpiał katusze z miłości do nas, dla
naszego zbawienia. Jest zbawcze.
Nasze cierpienie, ludzkie
dokonuje się tak naprawdę na wszystkich tych trzech krzyżach.